Abp Szewczuk o roli Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie

O olbrzymiej roli Kościoła greckokatolickiego w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie mówił dziś abp Światosław Szewczuk, w wykładzie wygłoszonym w Kolegium Europejskim w Natolinie.

Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego zaapelował przy okazji o solidarność z ukraińskim społeczeństwem w jego dążeniach proeuropejskich.

Abp Szewczuk wykazał najpierw, że zdelegalizowany w ZSRR i działający w podziemiu Kościół Greckokatolicki „był najliczniejszą zakazaną organizacją religijną na świecie, jak również największą społeczną opozycyjną siłą w systemie sowieckim”. Mimo represji przetrwał w podziemiu przez ponad 40 lat, dzięki systemowi tajnych seminariów, klasztorów, parafii i grup młodzieżowych. Po uzyskaniu legalizacji w 1989 roku, wykorzystując dostępne obszary wolności, poszerzał stopniowo zakres swojej działalności.

Arcybiskup większy kijowsko-halicki mówił dalej, że po odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę i po wyjściu z podziemia, Ukraiński Kościół Greckokatolicki stał się jedną z „najdynamiczniej rozwijających się wspólnot społeczno-religijnych w Europie Środkowo-Wschodniej. Obecnie zaś jest trzecim co do liczebności Kościołem na Ukrainie i najliczniejszym na świecie katolickim Kościołem wschodnim”. Stało się to możliwe m. in. dzięki temu że na początku lat dziewięćdziesiątych, nastąpiło na Ukrainie ogromne przebudzenie religijne.

Kościół w tym czasie – podkreślił metropolita – nadal zachowywał neutralną pozycję wobec państwa i nie wiązał się z partiami politycznymi. „Kościołowi udało się uniknąć pokusy upaństwowienia, dzięki czemu stał się głosem społeczeństwa wobec władz, skorumpowanych polityków i bezwzględnych oligarchów” - dodał. W związku z tym, Kościół greckokatolicki podejmował działania w obszarze formacji duchowej, organizacji zgromadzeń religijnych oraz pomocy potrzebującym. W ten sposób znacznie przyczynił się do budowania podstaw społeczeństwa obywatelskiego, które wcześniej nie istniało.

„Kościół nie ma prawa brać udziału w rozgrywkach politycznych, gdyż jego zadaniem jest głoszenie przesłania ewangelicznego, a narzędziem w tym pomocnym – społeczne nauczanie Kościoła. Jeśli chcemy kształtować uczciwe społeczeństwo, zwalczyć korupcję, uwolnić się od autorytarnego sprawowania władzy, musimy wziąć odpowiedzialność za wdrażanie doktryny społecznej, mając świadomość, że możemy ponieść tego konsekwencje” – wyjaśnił abp Szewczuk.

„Kościół Greckokatolicki, starając się pełnić swoją misję społeczną – wskazywał metropolita - głosił przede wszystkim potrzebę poszanowania podstawowych zasad regulujących współżycie obywateli. Uznając suwerenność państwa, usiłował prowadzić konstruktywny dialog z jego rozmaitymi instytucjami. Celem, jakim się kierował, było jak najlepsze służenie – w ramach swoich kompetencji – społeczeństwu. Wśród wartości, których Kościół bronił, były m.in.: godność osoby ludzkiej, świętość życia, rola rodziny, waga wykształcenia i oświaty, wolność́ słowa i wyznawania religii, ochrona praw jednostek i grup, współpraca na rzecz wspólnego dobra, władza pojmowana jako służba”.

„Zabierając głos w sprawach publicznych, Kościół nie zamierzał zajmować się̨ polityką, lecz usiłował wnosić́ do niej wartości etyczne. Wyzwania stojące obecnie przed Kościołami na Ukrainie to z pewnością̨ rola ponadpolityczna o charakterze etyczno-społecznym, akceptującą autonomiczność́ sfery życia politycznego, ale równocześnie wyrażająca prymat człowieka nad całym porządkiem życia społecznego, politycznego i gospodarczego” – podkreślił abp Szewczuk.

Dużym problemem – zdaniem metropolity – był fakt, że na ruinach radzieckiej Ukrainy władzę w państwie przejęli oligarchowie, którzy wywodzili się z byłego establishmentu partyjnego i przywłaszczyli sobie majątek państwowy. A w związku z tym, że dysponowali potężnymi środkami, zaczęli ustalać własne zasady gry, tworząc partie polityczne, które były podporządkowane ich interesom.

Arcybiskup podkreślił, że „oligarchizacja polityki co jakiś czas wywoływała niepokoje i protesty społeczne, a ostatnia rewolucja godności z 2014 roku to kolejny przykład aktywizacji społecznej wokół wartości obywatelskich i moralnych”. Dodał, że po „Euromajdanie” rozwinęły się prężnie działające inicjatywy społeczne oraz osoby i organizacje aktywne w sferze publicznej. Znacznie zwiększył się też udział społeczeństwa w organizacjach pozarządowych działających na rzecz poszkodowanych w wyniku aneksji Krymu i wojny na Donbasie.

Zdaniem metropolity „zewnętrzna agresja ze strony Rosji jeszcze bardziej skonsolidowała i zjednoczyła społeczeństwo ukraińskie. Wstrząs spowodowany wydarzeniami na Majdanie oraz działaniami wojennymi na Krymie i Donbasie obudził nową świadomość społeczną – opartą na społeczno-politycznym porozumieniu. Ta nieformalna umowa społeczna objęła wszystkie grupy etniczne mieszkające na Ukrainie: Ukraińców, Rosjan, Polaków, Węgrów, Rumunów, Żydów, Greków, Bułgarów. Wszyscy aktywizowali się w momencie zagrożenia, aby bronić swojego dobytku i swoich rodzin.” Przyczyniła się do tego także postawa Kościołów, gdyż Kościół Greckokatolicki oraz inne wyznania wsparły obecnych na Majdanie.

„Po tym, jak władze nakazały strzelać do protestujących na Majdanie, zapanowała całkowita nieufność wobec polityków: zarówno tych dawnych, jak i obecnych” – dodał metropolita. Wyjaśnił, że wspólnie z patriarchą kijowskim Filaretem (przywódcą Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego niezależnego od Moskwy) bezpośrednio po protestach na Majdanie powołał Narodowe Forum pod nazwą: „Transformacja Ukrainy”, którego uczestnikami są wierni różnych wyznań i religii oraz niewierzący. „Chcemy razem stworzyć koncepcję państwa i zachęcić społeczeństwo do nowego ogólnonarodowego porozumienia. W ostatnim czasie zarówno prezydent, jak i przedstawiciele rządu zaczęli prowadzić dialog z naszym zespołem” - wyjaśnił.

Wśród obecnych niebezpiecznych wyzwań, przed którymi stoi ukraińskie społeczeństwo – zdaniem abp. Szewczuka – jest m. in. populizm, który wyzwala najniższe instynkty, bazując na nienawiści i walce. „Taki styl jest wielkim zagrożeniem, ponieważ nie chodzi w nim o prawdę i dobro społeczne, ale o prowokowanie napięć i konfliktów, które ma służyć jedynie utrzymaniu się przy władzy. Polityka populizmu jest ślepa i krótkowzroczna, gdyż tworzy podatny grunt dla prowokacji i radykalnych haseł” wyjaśnił. Jej źródeł upatruje w dużej mierze poza granicami Ukrainy.

„Rosyjska agresywna propaganda, która doprowadziła do aneksji Krymu i powoduje śmierć ludzi na Donbasie w wyniku wojny, wspiera populistów i podżega do nienawiści w różnych miejscach Europy. Finansuje skrajnych nacjonalistów oraz podsyca i wspiera konflikty. Widać wyraźnie, że antyukraińskie akcje, które pojawiły się w ostatnim czasie w Polsce, są inicjowane z tego samego źródła, co wojna w Donbasie. Podsycanie nienawiści, kłamstwo, manipulacja faktami to główne narzędzia walki” - wyjaśniał.

Podkreślił, że „należy się temu przeciwstawić poprzez działania na rzecz porozumienia i pojednania między narodami”. Dodał, że „ten, kto prowadzi dialog i dąży do porozumienia, wcale nie jest słabszy od tego, kto atakuje. Wręcz przeciwnie, ten, kto jest w stanie zachować pokój nawet w obliczu wojny, jest w stanie nie tylko ją wygrać, ale też odnieść zwycięstwo nad przyczyną, która do tej wojny prowadzi”.

Na zakończenie wykładu abp Szewczuk wyraził ubolewanie, że „o wojnie na Ukrainie mówi się i pisze za mało, a tym czasem codziennie giną żołnierze i cywile. I taka sytuacja trwa już kilka lat”. A w związku z tym „Kościół musi być głosem tych, którym ten głos odebrano, musi mówić w imieniu tych, których prawo jest łamane”.

W ślad za tym zwrócił się z zaproszeniem do współpracy i zaapelował o solidarność z ukraińskim społeczeństwem w jego dążeniach proeuropejskich.

mp / Warszawa

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama