Betania: intifada w klasztorze

Biskupi krajów zachodnich, którzy w tych dniach odbywają swą doroczną pielgrzymkę solidarności w Ziemi Świętej odwiedzili szkołę sióstr kombonianek w Betanii.

Przed 10 laty było o niej głośno, bo pomiędzy szkołą a wioską, w której mieszkają uczniowie Izrael postawił 8-metrowy betonowy mur.

Mur to element tak zwanej bariery bezpieczeństwa, która oddziela terytorium Izraela od Zachodniego Brzegu Jordanu w celu ochrony przed terrorystycznymi zamachami ze strony Palestyńczyków. Przełożona kombonianek w Betanii przyznaje, że doraźnie mur zapewnia pokój, ale na dłuższą metę jest to jednak pokój fałszywy, bo podsyca jedynie wzajemną wrogość. Rosną nowe pokolenia, które się nie znają, nie widzą swoich twarzy. Narasta niechęć i uprzedzenia, których świadkami są również zakonnice. Mówi s. Alicia Vacas Moro.

- Zdarza się to niestety, bo żyjemy w dość burzliwej strefie. Często dochodzi tu do napięć, demonstracji, prowokacji z jednej czy drugiej strony, a także do nieproporcjonalnych reakcji. Na naszej wysokości mur jest najsłabszy, w tym sensie, że najłatwiej go przeskoczyć, choć osobiście nie wiem, jak to możliwe, skoro ma 8 metrów. Młodym się to jednak udaje, przeskakują przez mur właśnie w naszym ogrodzie, aby dostać się do Jerozolimy, bo na legalne przejście nie otrzymają pozwolenia – powiedziała Radiu Watykańskiemu s. Alicia Vacas Moro. – Dlatego również nasz dom zakonny i nasz ogród są niekiedy świadkiem tych scen. Młodzi nielegalnie przekraczają mur, a żołnierze zastawiają na nich zasadzki, aby ich ująć. Dlatego często dochodzi tu do napięć, potyczek, reakcji w stylu intifady, z jednej strony lecą kamienie, z drugiej gaz łzawiący. Takie jest życie na granicy, granicy bardzo delikatnej i bolesnej.

źródło: vaticannews.va

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama