Miejsce jest szczególne, ale i czas też wyjątkowy, naznaczony nie tylko wielkopostną drogą z Jezusem i za Jezusem, ale i zmaganiem się z epidemią, którą przyjmujemy jako znak od Boga, służący naszemu nawróceniu.
ZOBACZ: TRANSMISJA Z DROGI KRZYŻOWEJ
DROGA KRZYŻOWA za Polonię i Polaków za granicą
Kaplica arcybiskupów warszawskich – 3 kwietnia 2020
Wstęp
Rozpoczynamy nabożeństwo drogi krzyżowej ofiarowanej w intencji Polonii i Polaków żyjących za granicą. Kontynuujemy w ten sposób inicjatywę, z którą wyszło przed czterema laty stowarzyszenie Wspólnota Polska, by co roku jedną z dróg krzyżowych, odprawianych w Wielkim Poście w Warszawie poświęcić modlitwie za polskich emigrantów.
W tym roku modlimy się w miejscu szczególnym, a mianowicie w kaplicy domu arcybiskupów warszawskich, a zatem w miejscu, gdzie modlił się Prymas Tysiąclecia, kard Stefan Wyszyński, przez wiele lat Protektor emigracji polskiej. W tej kaplicy też przyjął święcenia biskupie wieloletni opiekun Polonii, abp Szczepan Wesoły.
Miejsce jest szczególne, ale i czas też wyjątkowy, naznaczony nie tylko wielkopostną drogą z Jezusem i za Jezusem, ale i zmaganiem się z epidemią, którą przyjmujemy jako znak od Boga, służący naszemu nawróceniu.
Idźmy wraz z Jezusem drogą krzyżową, z nadzieją, że potrafimy dźwigać krzyż naszego życia na wzór Jezusa i na podobieństwo Sługi Bożego, kard. Wyszyńskiego, który jest dla nas przykładem jak odpowiadać na wezwanie Jezusa: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż, i niech Mnie naśladuje” (Łk 9,23).
I. Jezus skazany na śmierć
W niedzielę 4 października 1953 roku Prymas, kiedy przebywał w pierwszym miejscu odosobnienia, w Rywałdzie Królewskim, utworzył na ścianie drogę krzyżową – „Dziś erygowałem sobie Drogę Krzyżową, pisząc na ścianie, ołówkiem, nazwy stacji Męki Pańskiej i oznaczając je krzyżykiem”.
Kard. Wyszyński wyznał raz, że całe jego życie było Wielkim Piątkiem, a więc dźwiganiem krzyża. „Nie pytam za co i dlaczego, bo ufam. Wystarczy mi dobroć, mądrość i miłość Boga jako sprawdzian wszystkiego, co mnie spotyka. Zresztą, czemu mam wszystko wiedzieć i rozumieć? Gdzież wtedy byłoby miejsce na ufność?”.
Panie Jezu, na śmierć skazany, daj mi łaskę pogodzenia się z faktem, że życie ludzkie jest drogą krzyżową, a śmierć stanie się przekroczeniem progu do życia w Twojej obecności, jeśli tylko będę ufał w Bożą dobroć, mądrość i miłość!
II. Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
„Mój Wielki Czwartek. Jak się ksiądz dzisiaj czuje, dobrze czy źle? Tak się wziął ksiądz do roboty w ogrodzie – pyta komendant obozu. Nie pozwalacie mi ani spowiadać, ani nauczać, więc robię, co mogę! – To dobrze, będzie się ksiądz lepiej czuł. Każdy czuje się najlepiej w tym, do czego jest powołany – odpowiadam. To prawda – przyświadcza uśmiechnięty”.
Panie Jezu, biorący krzyż na swoje ramiona, ucz mnie patrzenia na życie w kategorii powołania, które należy rozpoznać, podjąć i wytrwale realizować z wiarą, że Ty jesteś Panem mojego życia, a wola Boga, nawet jeśli niezrozumiała i przekraczająca ludzką wyobraźnię, zawsze służy mojemu dobru!
III. Jezus upada po raz pierwszy
Niedziela Palmowa – 3 kwietnia 1955 roku. „Serce i myśl wyrywają się do archikatedry św. Jana w Warszawie, by stanąć na progu i doznać radości wspólnej modlitwy. Trzeba jednak powstrzymać serce i myśl. Nie chcę, Ojcze, nawet przez to dążenie najlepszych uczuć być przeciwny woli Twojej. Pozwoliłeś zamknąć mnie wśród tych drutów (…). Serce, wróć i nie przekraczaj granic murów, pozostań wierne Bogu, jak ciało jest ulegle i spogląda tylko ku niebu, gdyż ono nie jest odrutowane”.
Panie Jezu, upadający pod ciężarem krzyża, dodawaj mi sił i roztropności, bym nigdy nie przekroczył granic wyznaczonych przez Boże przykazania i Ewangelię, nawet gdyby serce i myśli wyrywały się spod mojej kontroli!
IV. Jezus spotyka się ze swoją Matką
Kard. Wyszyński tak mówił podczas Kongresu Maryjnego w Bydgoszczy w 1960 roku: „Najmilsi! Gdy idziemy długim a ciemnym korytarzem, jesteśmy przygnębieni. Niechże jednak ukaże się gdzieś daleko, daleko, chociaż delikatny promyk światła, opuszcza nas smutek i beznadziejność. Już wiemy: będziemy szli cierpliwie, wytrwale, długo, ale… dojdziemy. Jest bowiem jakaś światłość. Człowiekowi pogrążonemu w ciemnościach grzechu Bóg ukazał zaraz, na progu raju, taką światłość: Niewiasta!”.
Panie Jezu, spotykający się z Matką na krzyżowej drodze, pozwól mi zrozumieć, że tylko wpatrując się w życie Maryi i naśladując Jej przykład potrafię przetrwać z wiarą, nadzieją i miłością takie momenty w życiu, kiedy serce przeszywa miecz boleści!
V. Jezus przyjmuje pomoc Szymona z Cyreny
„Daj pomoc, Ojcze, by w życiu moim już nic nie było tylko dla mnie, tylko dla mojego upodobania, tylko dla mojego zadowolenia, dla dogodzenia sobie, dla zaspokojenia własnych pragnień. (…) Wzbudź pragnienie zapomnienia o sobie. Nie wiem, czy zdołam to uczynić, ale wiem, że bardzo pragnę, wiem że inaczej nie warto, szkoda czasu i energii dla siebie. (…) Nie chcę, by moja ziemia była niepłodna. Wyzwól mnie, Ojcze, z syzyfowej pracy orki na moim ugorze. Uczyń, byśmy zawsze byli razem: Ty i ja, Ty we mnie, a ja w Tobie. Przecież rodzić można tylko we dwoje. A gdy jestem sam z sobą, cóż zdołam urodzić?” (Komańcza, 20 listopada 1955).
Panie Jezu, przyjmujący pomoc człowieka, przyjmij i moje pragnienia służenia Tobie w bliźnich, przygarnij mnie do siebie, jak przygarnąłeś krzyż, abyśmy szli razem „Ty i ja”; wtedy łatwiej mi przyjdzie wyzwolić się od egocentryzmu i od ślepoty na potrzeby i oczekiwania innych!
VI. Jezus wynagradza odważną miłość Weroniki
„W okresie powstania byłem kapelanem AK i miałem dużo kontaktu z cierpieniem, niedolą i męką ludzką. Pamiętam operację bardzo dzielnego żołnierza, któremu trzeba było odjąć nogę. Powiedział, że zgodzi się na operację pod tym warunkiem, że przez cały czas będę przy nim stał. Złapał mnie za rękę i trzymał ją, dopóki nie zacznie działać środek usypiający. Byłem wtedy strasznie nieuczciwy, bo gdy poczułem, że jego ręka opadła, pobiegłem do innych, których trzeba było spowiadać lub przygotowywać do następnych operacji. Aby zdążyć na czas umówiłem się tylko z lekarzem, że mnie natychmiast wezwie, gdy mój żołnierz zacznie się budzić. W tym wypadku nie było innego wyjścia. Przyszedłem w porę, gdy on już budził się po operacji. Było to dla niego wielką pociechą, podtrzymaniem i otuchą. Wystarczyła sama życzliwość, współczująca obecność, jakieś dobre słowo, trzymanie za rękę”.
Panie Jezu, wdzięczny za otarcie Twojej zbolałej twarzy, uzdrów moje oczy, by patrzyły sercem, czyli z miłością, a także moje ręce i nogi, by przychodziły z konkretną pomocą moim najbliższym oraz tym, którzy liczą na moją życzliwość, obecność, dobre słowo i przyjazny dotyk!
VII. Jezus upada pod krzyżem po raz drugi
„Ojcze mego ciała, któryś mnie ukształtował i znasz mnie na wylot, weź pod swoją władzę to ciało, któreś mi dał. Tylko Ty jeden, Ojcze, masz pełną władzę nad ciałem moim. Tylko Ty jeden możesz bezpiecznie przyłożyć rękę swoją do leniwego karku mojego i tak mnie przygnieść do ziemi, bym nareszcie był sługą, a nie panem. Jak wielkie to szczęście, że nie ja, ale Ty jesteś i Ojcem, i Panem ciała mojego” (Stoczek, 10 maja 1954).
Panie Jezu, doświadczający słabości fizycznej swego ciała, przychodź z Twą boską i uzdrawiającą mocą tym, którzy doświadczają fizycznej niemocy, dotkniętym chorobą ciała, podtrzymuj ich na siłach i w wierze, że Ty z nimi współcierpisz i zbawiasz!
VIII. Jezus upomina plączące niewiasty
„Ja nieustannie gubię się w sobie, Ty nieustannie rozpoznajesz się we mnie. – Ja ciągle wątpię o sobie, Ty nigdy nie wątpisz we mnie. – Ja ciągle się przeceniam lub nie doceniam, Ty ciągle widzisz całą moją prawdę. – Ja unoszę się pychą, gdy coś zrozumiem z Ciebie, Ty ciągle dajesz mi pojąć, że jestem analfabetą. – Ja wpadam w rozpacz, gdy przegram, Ty nieustannie mi szepczesz: wystarczy ci łaski mojej, bo moc w słabościach się udoskonala. – Ja ciągle szukam mojej drogi, mojej prawdy, mojego życia, Ty zawsze jesteś moją Drogą, moją Prawdą, moim Życiem. Jedna myśl moja o Tobie odsłania mi całą prawdę o mnie. Widzę siebie dobrze tylko w Tobie. Poznaję siebie przez Ciebie. Odnajduję cały sens mego bytu w Tobie.” (Komańcza, 22 lutego 1956).
Panie Jezu, który zamiast użalać się nad sobą obejmujesz litościwym spojrzeniem grzeszników, Tobie ich polecamy, to znaczy nas wszystkich, bez żadnego wyjątku, i prosimy, byś nas oświecił, uwolnił od tego wszystkiego, co nas zniewala i przemienił nasze życie w życie godne człowieka i chrześcijanina!
IX. Jezus upada po raz kolejny
„A jednak nędza moja i niegodność nie mogą osłabić potęgi Twojej. Choćbym więc stanął w obliczu wszystkich grzechów moich, choćbym nałożył na barki moje wszystkie grzechy i zbrodnie ludzkości całej, jeszcze mogę stanąć z ufnością przed potęgą i miłosierdziem Twoim. Nie możesz przecież działać przeciwko Twojej naturze, przeciwko miłości. Widzę całą mękę moją, a przez nią widzę całą potęgę Twoją” (Komańcza, 27 kwietnia 1956).
Panie Jezu, upadający pod ciężarem krzyża, nie pozwól polskim emigrantom, uginającym się i upadającym pod ciężarem różnych życiowych prób upaść na duchu, podtrzymuj ich i podnoś, także ich wzrok, by mogli dostrzec napis, który kazałeś umieścić s. Faustynie na obrazie przedstawiającym Ciebie: „Jezu, ufam Tobie!”.
X. Jezus obnażony z szat
Słowa kard. Wyszyńskiego: „Naród, który odcina się od historii, który się jej wstydzi, to naród renegatów. Wrogowie wiedzą, co narodowi służy, a co szkodzi. Jeśli chcą mu szkodzić, zniszczą to, co mu pomaga. Dlatego najeźdźcy zawsze niszczyli Kościół i chcieli zatrzeć ślady moralności chrześcijańskiej”.
Panie Jezu, odarty z szaty i obnażony, wspieraj wszystkich Polaków, by nie zrzucali z siebie szaty wiary i pobożności, a w tych dniach, kiedy jesteśmy odarci z naszych tradycji wielkopostnych i wielkanocnych oraz pozbawieni możliwości spotkania z Tobą podczas liturgii daj łaskę głębszego poznania i przylgnięcia do Ciebie we wnętrzach naszych domów i naszych serc!
XI. Jezus przybijany do krzyża
„W brewiarzu mam obrazek maleńki przedstawiający Chrystusowe skrępowane dłonie, dostałem go w dniu konsekracji” (Prudnik, 1 sierpnia 1955). Gwoździe unieruchomiły Jezusowe ręce i nogi. Zdawałoby się, że nic nie jest w stanie już uczynić? Czyżby? „Czy będę kiedykolwiek w życiu w szczęśliwszym niż teraz położeniu? Jedna myśl o tym, ilu ludzi modli się obecnie za mnie, podnosi na duchu. Czy modliliby się tak wiele, gdybym siedział w domu? Dziś zbliża nas do siebie wspólne cierpienie i ono czyni nas uważniejszymi. Prawdziwie, bardziej błogosławionych w owoce duchowe, w pomoc modlitwy, nie zaznam dni. A czegóż więcej do szczęścia potrzeba?” (Prudnik, 24 listopada 1954)
Panie Jezu, który mimo skrępowania i przybicia do krzyża tak wiele potrafiłeś zdziałać – przebaczyć wrogom, powierzyć wzajemnej opiece Maryję i Jana, zbawić łotra i wreszcie oddać Ducha Bogu Ojcu, podtrzymuj na duchu wszystkich, którzy w obliczu nieszczęść i porażek bliscy są zwątpienia, nawet w Twoją miłość, którzy żyją na granicy depresji, których dotyka pokusa rezygnacji i poddania się.
XII. Jezus umierający na krzyżu
„Za krzyżem kryje się Serce Boże. Krew spływająca na ziemię czyni ją świętą; wzrusza twarde skały, które pękają z bólu. Błoto pod krzyżem, nasycone Krwią, staje się skarbem. Wszystko się odmienia” – pisze w dzienniku, w pierwszy piątek miesiąca, Prymas Tysiąclecia.
Panie Jezu, który dzięki śmierci na krzyżu, odmieniłeś historię człowieka i otwarłeś dla niego bramę do domu Ojca w niebie, okaż zmarłym swe miłosierdzie – szczególnie polecamy ci wszystkich, którzy w ostatnim czasie epidemii odeszli z tego świata – a nam pielgrzymującym w drodze na spotkanie z Tobą daj łaskę dobrej śmierci, to jest w stanie łaski, czyli w przyjaźni z Tobą!
XIII. Jezus zdejmowany z krzyża
18 lutego 1955 roku w Prudniku kard. Wyszyński wkłada w usta Maryi słowa pociechy i umocnienia, skierowane do niego: „Odwróć się od myśli twoich, a nawróć się do myśli moich. Zrzuć troskę twoją na moje dłonie. Jakże możesz mieć nadzieję w bezsile? Ja zawsze jestem dla Ciebie Matką Pięknej Miłości”.
Panie Jezu, który w pierwszych i ostatnich dniach Twego ziemskiego życia złożony byleś w matczyne ręce Maryi, obejmij swym błogosławieństwem te polskie rodziny żyjące na emigracji, które są oddzielone fizyczną separacją, ale złączone tęsknotą i lękiem o najbliższych, by uczyły się od Matki Pięknej Miłości jak kochać w każdy czas!
XIV. Jezus złożony do grobu
Kard. Wyszyński taką obserwację umieszcza w zapiskach: „Siadła wrona na czole wyniosłej jodły. Spojrzała władczo wokół i wydała okrzyk zwycięstwa. Tej wrzaskliwej zjawie wydaje się prawdziwie, że jodła zawdzięcza jej wszystko: swój byt, wysmukłą piękność, trwałą zieleń, siłę w walce z wichrami. Godny podziwu jest ten tupet wrony. Wielka dobrodziejka stojącej cicho jodły. A jodła ani drgnie; zda się nie dostrzegać wrony; pogrążona w zadumie, wyciąga gałązki ramion swoich ku niebu. Znosi spokojnie wrzaskliwego gościa. Nic nie zmąci jej myśli, jej powagi, spokoju. (…) Ja też pozostanę, by trwać w skupieniu, by swoją cierpliwością przetrwać wichry i naloty, by spokojnie piąć się wzwyż. Słońca mi nie przysłonisz, sobą nie zachwycisz, celu mej wspinaczki nie zmienisz” (Stoczek, 17 stycznia 1954).
Panie Jezu, złożony do grobu, błagamy o pokorę dla wszystkich ludzi, by nigdy nie uwierzyli, że mają boską moc panowania nad życiem i śmiercią, oraz o mądrość rozeznania, co w życiu jest najważniejsze i jaki jest cel życiowej wspinaczki!
Zakończenie
W Komańczy, na miesiąc przed uwolnieniem, Prymas Tysiąclecia zanotował: „Nigdy nie wyrzekłbym się tych trzech lat i takich trzech lat z curriculum mego życia. Jednak lepiej, że upłynęły one w więzieniu, niżby miały upłynąć na Miodowej. Lepiej dla chwały Bożej, dla pozycji Kościoła Powszechnego w świecie – jako stróża prawdy i wolności sumień; lepiej dla Kościoła w Polsce i lepiej dla pozycji mojego Narodu; lepiej dla moich diecezji i dla wzmocnienia postawy duchowieństwa. A już na pewno lepiej dla dobra mej duszy”.
Panie Jezu, który zmartwychwstając odniosłeś zwycięstwo nad śmiercią, grzechem i szatanem, i który wiesz, co dla mnie lepsze, umocnij moją wiarę i wiarę moich bliskich, niech ona znaczy wszystkie stacje mojej życiowej drogi, by od tej pory było nie tylko inaczej, ale i lepiej!
Niech Boże błogosławieństwo obejmie wszystkich uczestniczących w tej Drodze Krzyżowej i dotrze do wszystkich, za których się modliliśmy – do naszych rodaków żyjących poza granicami naszej Ojczyzny!
Więcej ważnych i ciekawych artykułów na stronie opoka.org.pl →
Podziel się tym materiałem z innymi: